poniedziałek, 21 grudnia 2015

Milczenie jest złotem?

Witam!

 To jest już moja kolejna próba, aby napisać ten wpis. Męczę się z nim niemiłosiernie, choć wcale nie chodzi tu a sam temat. Za pierwszym razem przeszkodził mi czas i zmęczenie. Po nauce na kolokwium i napisaniu recenzji książki "Anegdoty Dziennikarskie" nie byłem już w stanie fizycznym tego napisać. Lecz obiecałem, że przed świętami pojawi się właśnie post pt "Milczenie jest złotem?". Usiadłem i zacząłem pisać. Wszystko ładnie, pięknie, lecz tuż przed naciśnięciem przycisku "zapisz" zawiesił mi się komputer. Muzyka, która leciała w tle zacięła się, obraz tak samo, więc musiałem zresetować. Po ponownym włączeniu komputera wchodzę w post a tu pusto ...

Spróbuję, więc odtworzyć to co chciałem pierwotnie przekazać tydzień temu. Czytając tytuł tego wpisu pewnie pomyślałeś sobie : "Dlaczego on stawia pod tym powiedzeniem znak zapytania? Przecież milczenie jest złotem". Lecz ja rozłożę powiedzenie "Mowa jest srebrem, a milczenie jest złotem" na czynniki pierwsze i je scharakteryzuję w inny sposób niż ty drogi czytelniku pierwotnie myślisz.
Zestawienie ze sobą i połączenie w pary dwóch kruszców z mową i milczeniem ma pokazać co jest ważniejsze i cenniejsze w codziennych sytuacjach.  Pierwotnie tego powiedzenia używa się, aby nie mówić pewnych rzeczy , bo po prostu nie wypada. Wtedy "milczenie jest złotem". Jednakże całe powiedzenie próbuję nam pokazać, że milczenie jest cenniejsze od mowy. Czasem lepiej coś przemilczeć niż powiedzieć dwa słowa za dużo. Patrząc z takiej perspektywy to rzeczywiście milczenie jest złotem ale czy aby na pewno?

Aby coś komuś przekazać używamy zazwyczaj mowy dzięki której ukazujemy emocje. Dodajemy do tego mimikę, gesty co powoduję, że druga osoba na nas oddziałuje poprzez swoje emocje. Słowa mają moc to one wywołują wszelkiego rodzaju emocje czy to te pozytywne czy też negatywne. To one budują relacje z drugim człowiekiem. Dzięki nim kochamy, nienawidzimy itd. Relacje są prostsze. Nie chcę przez ten opis ukazać, że osoby nieme  nie mają prawa bytu. Absolutnie nie, oni te relacje utrzymują dzięki gestom. Nam gesty uwznioślają wypowiedziane przez nas słowa. A u tych osób to gesty są słowami. Patrząc z tej perspektywy dochodzimy do wniosku, że słowa, które są częścią mowy mają moc i potrafią robić coś niesamowitego, a milczenie? To jest przeciwstawność mowy, czyli automatycznie jest to brak reakcji, wyrażania emocji, burzy relacje. Czy powiedzenia nie należałoby zmienić na "Milczenie jest srebrem, a mowa jest złotem"? Skoro to mowa ma większą moc i jest wartościowa w życiu?

"Słowa mogą burzyć, słowa mogą budować
Człowiek to jest budowla ja znam restauratora"~Tau

Teraz przejdę do następnej kwestii do nadmiaru słów. Dobrze wiemy, że czasem pewnych rzeczy się nie powinno mówić, gdyż słowa mając moc i mogą też ranić drugą osobę. Pod wpływem emocji powie się kilka słów za dużo i nie ma odwrotu. Tak tracimy relacje z drugą osobą poprzez nadmiar słów. Czyli mowa nie jest dobra? W nadmiarze nic nie jest dobre. Jak jest czegoś za dużo , ponad miarę to nigdy to nie będzie dobre. Dlatego słowa w nadmiarze ranią. Milczenie w nadmiarze też jest złe. Człowiek popada w samotność. Jest sam, odizolowany od świata zewnętrznego. Różnie później z takimi osobami bywa. Jedni się tną, drudzy popełniają samobójstwo, inni też z czasem wychodzą z tego i otwierają się na ludzi. Nie ma jednej sytuacji co może powodować nadmiar milczenia. Gdyż każdy człowiek jest inny i reagują na każdą rzecz inaczej. Podobnie też jest z nadmiarem słów gdyż różne mogą być konsekwencje nie tylko utrata dobrej relacji z człowiekiem, można stracić pracę, reputację itp Dobrym na to przykładem jest obecnie Przegląd Sportowy. Jedna z największych gazet sportowych w Polsce, która się cieszy ogromnym zainteresowaniem. Ostatnio napisała właśnie kilka słów za dużo "Obraniak w Pogoni Szczecin". Co okazało się kłamstwem i przez te słowa każda następna informacja wypuszczona przez Przegląd Sportowy staję się mało wiarygodna.

Jednakże wracając do wątku nadmiaru już jako podsumowanie. Nadmiar jest zły, tak samo niedomiar. Więc, aby zachować płynność i zgodność to ze sobą powinny współgrać mowa z milczeniem. Razem tworzą harmonię. Lecz jednak chodziło mi w tym wpisie o wartość. Tu jednak słowa pokazały, że są cenniejsze od milczenia. Jednakże nie jest to różnica diametralna, gdyż to jest srebro i złoto, a nie kamień i diament.

To tyle ode mnie. Mam nadzieję, ze tym razem ten wpis zostanie dodany. No i druga sprawa, żeby oddał to co chciałem przekazać i co przekazałem we wcześniejszej wersji. Kiedy będzie następny blog? Chyba pojawi się w najbliższych dniach jeszcze, bo zbyt długa przerwa była. A o czym? Przemilczę to ... xd

Do zobaczenia za kilka dni! Cześć!

Nie zapomnij dodać komentarza (Ps: wciąż czekam na pierwszy na tym blogu) i możesz też mnie popytać na asku.
https://ask.fm/Gruchaaa96

Na końcu dodam jeszcze malutkie sprostowanie. Gdyż blog pokazuję, że post został opublikowany 21.12.2015 a nie ma adnotacji, że edycja nastąpiła 5.01.2016, a to może mieć wpływ podczas czytania.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Duże dziecko czy mały dorosły?

Witam!

Dzisiaj poruszę temat, który w dużej części dotyczy mnie, a może także was. Tym tematem, a nawet rzekłbym problemem jest określenie czasowe terminu "dorosłość". 

Zapewne każdy z nas chcę bądź chciał zostać dorosłym i to jak w najkrótszym czasie. Potrzebowaliśmy tego, gdyż przeszkadzało nam  to najbardziej w relacjach rodzinnych poprzez ignorowania twojego zdania na jakiś temat, iż jesteś za młody, aby mieć jakiś pogląd. Ciągłe zdrobnianie twojego imienia, albo nadużywanie słowa "dziecko". Dla nastolatka, któremu wydaję się, że już jest dojrzały emocjonalnie to przeszkadza, gdyż osoby starsze falsyfikują jego dorosłość. W polskiej Konstytucji zawarte jest, że osoba dorosłą tj. pełnoletnią jest się w wieku 18 lat, ale czy to oznacza, że z dnia na dzień zmieniasz nagle z dzieciaka w dorosłą poważną osobę? No właśnie nie, nadal jesteś tą sama osobą, tym samym dzieckiem.Tylko, że przysługują ci prawa, których nie miałeś wcześniej. Czy to oznacza, że pijąc alkohol, paląc fajki, jeżdżąc autem jestem dorosły? Przecież nielegalnie mogłem to robić przed osiągnięciem tego wieku, a wtedy nie byłem dorosły?

Z dorosłością jest taki kłopot, że nie można określić jej wiekiem, a nawet się jej nie czuję, gdy się nią osiągnie . Możesz mieć wrażenie, że jesteś osobą dorosłą , a w sytuacji kryzysowej zachowasz się jak małe dziecko. Wiek dorosłości powstał, aby wyznaczyć granice pomiędzy bezkarnością a wydaniem kary. Określenie czysto hipotetyczne, że w tym wieku jest się rozumnym człowiekiem. Lecz z doświadczenia widzimy, że nie raz nastolatek lepiej zachowa się w sytuacji tzw. kryzysowej niż np. chłopak , który ma 21 lat. Każdy dorasta inaczej, lecz też trzeba pamiętać, że każdy był dzieckiem i może mieć pewne przyzwyczajenia, nawyki, których nie powinien robić jako "osoba dorosła". Dlaczego? Skąd ten kanon dorosłości? Kto go wyznaczył? Zapewne mądrzy ludzie, lecz właśnie rozumem jesteśmy pojąć i zrozumieć świat , a także drugiego człowieka. Wtedy osiągamy stan dorosłości, jednakże nie pełni tego świadomi.

Dlaczego, więc starsi ludzie na nas inaczej patrzą i widza w nas niedojrzałych ludzi? Kanon dorosłości zmienia się. Nie trudno jest zauważyć zmiany pokoleniowe. Tak samo widać jak ciężko jest się czasem dogadać ze starszą osobą, znaleźć wspólny temat, który nie wywoła wielkich sporów związanych typowo z tym jak ktoś się wychował. Łatwiej nam jest wyrazić swoją opinię , pogląd osobie , która jest naszym rówieśnikiem niż tacie, mamie czy osobom jeszcze starszym. Na swoim przykładzie zauważyłem, że moje zdanie, opinia czy pogląd , który wyrażam w stronę rodziców jest przyjmowany może i jakoś rozumiany. Jednakże ignorowany, przez to, że jestem młodszy i w ich mniemaniu niedojrzały. Padają słowa: "Co ty wiesz o życiu?" "Musisz się jeszcze wiele nauczyć/przeżyć" "Jakbyś żył w moich czasach młodości to teraz miałbyś inne zdanie". Z teoretycznego punktu widzenia twoje zdanie młodego człowieka dorosłego czy niedorosłego (wg prawa oczywiście) jest przyjmowane przez osoby od ciebie bardziej doświadczone, lecz od razu negowane. Najczęściej bez większych powodów : "Tak jest i koniec".

"W każdym z nas jest dzieciak, we mnie, w tobie, w nim i w niej,
Mniej więcej, to w każdym jest go więcej niż mniej,
Mniej więcej, nie więcej niż norma,
Bo jak jesteś inny od innych to odbiła ci korba."~Rover

Inne spostrzeżenie mam co do dziadków. Ludzi w podeszłym wieku, którzy żyją już z świadomością, że są bliżej końca życia niż dalej. Zauważyłem, że oni inaczej już odbierają i rozumieją opinię, poglądy młodego człowieka. Nie ignorują ich, starają się zrozumieć bądź czasem zanegują , lecz dając określone powody, argumenty. W tym momencie rozmowy jesteś na równi z osobą o kilkadziesiąt lat starszą. Ta osoba utożsamia ciebie z osobą dorosłą, bo poprzez twoje wypowiedzi potrafi wywnioskować czy ty już właśnie osiągnąłeś ten stan dorosłości czy starasz się tam dosięgnąć czy jesteś od niego bardzo daleko. Czy to będzie prawdą? Nie wiadomo, gdyż nikt lepiej nie zna nas lepiej niż my sami.

To może teraz już prostując temat dorosłości. Nawiążę do tytułu nadanego przeze mnie "Duże dziecko czy mały dorosły?" . Gdy wcześniej pisałem, że nie wiemy kiedy stajemy się dorosłymi. To ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Jedynie jakaś osoba może nas ocenić : "Ten to zachował się jak takie duże dziecko (...)" ; "Oo ten to teraz pokazał swoja dojrzałość, a taki młody chłopak".
Jeśli ja miałbym sam odpowiedzieć na to pytanie. Powiedziałbym, że dopiero poznaję samego siebie, staram się rozumieć drugiego człowieka, poznaję świat, ale czy to już oznacza, że jestem dorosły? A jak będę w sytuacji kryzysowej i nie wiem, np. nie poddam się karze, gdy popełnię przestępstwo; ucieknę z miejsca wypadku; nie udzielę pomocy drugiej osoby, gdyż się boję, że coś zrobię tej osobie. Nadal wtedy jestem dorosły?

"Też tak masz? Chcesz wrócić do lat
W których każdy z nas miał na wszystko czas.
I postrzegał wszechświat, jak łebek od szpilki,
A smak życia to był smak prawdziwej milki,"

To tyle ode mnie. Piszcie w komentarzach jak wy odbieracie dorosłość. Chętnie poznam wasza opinię. Ostatnio zastanawiałem sie dlaczego nie piszecie nic w komentarzach jak was o to proszę. Pomyślałem sobie, ze  nie czytacie pewnie. Wchodzę w statystyki wyraźnie jest napisane, że was trochę jest. Wchodzę w opcje bloga, a tam zaznaczone, że tylko osoby posiadające konto mogą komentować. Przepraszam za to moje niedopatrzenie. Od teraz możecie komentować anonimowo. Mam nadzieję, że nie skończy się to tym, iż będę tylko tu obrażany. Bardziej liczę na uwagi, konstruktywne opnie, wymianę po prostu poglądów na dany temat przeze mnie poruszony.

"Mam dziecko... w sobie a nie z nią
I odbieram ten świat dziecięcą percepcją,"~Rover

3 majcie się! Cześć! Do następnego razu!

Na koniec tradycyjnie już podaje link do aska. Tam możecie mnie o coś dopytać jak macie taką ochotę

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Mówię, czynię, czyli jestem wolny

Witam!

Dzisiaj chciałbym poruszyć temat "wolności". Na pierwszy rzut oka wydaję się to być oczywista, ale czy rzeczywiście taka jest? Czy naprawdę jestem wolny? Czym w ogóle jest wolność?

Wolność wg. Wikipedii to brak przymusu, sytuacja, w której można dokonywać wyborów spośród dostępnych opcji. Czyli możemy  robić to co chcemy nie jesteśmy ograniczani przez coś wyższego. Więc pada pytanie dlaczego biedni ludzie albo bezdomni nie chcą być w takim stanie majątkowym jakim są? Nie dokonali wyboru, że tacy będą. Czy oni są ludźmi wolnymi? Przecież prawo ich nie ogranicza, mogą robić co chcą, mówić co chcą, ale czy ta wolność ich nie rani? Wolność to też ból !? Przecież wolność to najwyższa wartość jaką człowiek może posiadać, a ona rani? Coś jest nie tak. Wolność może łączyć się z biedą nędzą czy bólem. Wolność naprawdę jest potrzebna? Przecież potrafi ranić człowieka ...

"Jesteś wolny, ale wolność to nie zawsze brak bólu
Czasem brak bólu ciągnie nas w dół, do ogółu"~Rover

Dałem teraz ten cytat, aby pokazać, że czasem musi być ból, aby coś zrozumieć, zmienić i wtedy dzięki temu dokonujemy wyborów, czyli korzystamy z wolności. Czy nadal ta wolność jest taka zła?

Jak już doszliśmy do wniosku, że wolność wiążę się z bólem. To czy brak wolności to też nie jest ból? Właśnie dokonałem definicji identycznej obu pojęć wolności i jej braku, a mają taką samą treść? Właśnie, że nie ,bo wolność może wiązać się z bólem, a brak wolności to jest samo cierpienie. 

Wolność to możliwość wyrażenia swojego zdania, opinii. Robienie dowolnych rzeczy, żyć tak jak się chcę. Mówi się, że największym draństwem jest zabrać drugiemu człowiekowi wolność. Robiono i robi się to do teraz w okrutny sposób. Przetrzymywanie ludzi, niewolnictwo, zabójstwo itp. 

Nie tak dawno "świętowaliśmy" 25 lat Wolnej Polski. Co napawało wielu ludzi do dumy, innych do zniesmaczenia, gdyż twierdzą, że to tylko umowna wolność. W czasach PRL trzeba było uważać co się mówi,. źle wypowiedziałeś się o władzy byłeś za to katowany. Wyszedłeś na dwór po 22 już byłeś ścigany i też bity. Naruszana była sfera prywatna człowieka w bardzo wyraźny i dotkliwy sposób. Ludzie bali się cokolwiek robić i mówić. Każde słowo, każdy czyn mogło być wykorzystane przeciwko danej osoby. 

"Ja jestem wolny mam swoje zdanie.
To czego pragnę to świat bez granic"~ Chocolate Spoon

Czy zatem więzienie to zabranie wolności człowiekowi? Absolutnie tak, dlatego właśnie mówi się, że zabranie komuś wolności to najgorsza rzecz. Zatem to idealna kara dla ludzi wszelkiego rodzaju zbrodniarzy. 

Już na koniec tej mojej wypowiedzi na temat wolności, która ma charakter dla mnie sentymentalny. Dotyczy mnie jak i każdego innego człowieka. Ciesze się, że jestem wolnym człowiekiem i żyję w wolnym kraju. Chciałem napisać ten wpis w jakiś dzień upamiętniający wolność albo samą walkę o nią. Jednakże nie powstrzymałem się i daję to w zwykły dzień. Pokazując tym, że każdy dzień jest dobry, aby upamiętnić i cieszyć się zarazem z wolności. 

Cześć i chwała Bohaterom, którzy walczyli o wolność!


"Tak niewiele żądam
Tak niewiele pragnę
Tak niewiele widziałem
Tak niewiele zobaczę

Tak niewiele myślę
Tak niewiele znaczę
Tak niewiele słyszałem
Tak niewiele potrafię

Wolność kocham i rozumiem
Wolności oddać nie umiem
Wolność kocham i rozumiem
Wolności oddać nie umiem

Tak niewiele miałem
Tak niewiele mam
Mogę stracić wszystko
Mogę zostać sam"~Chłopcy z Placu Broni

Tradycyjnie już, zapraszam do zadawania pytań na asku.

3 majcie się i do następnego razu. Cześć!



wtorek, 1 grudnia 2015

Wybuchowy jak bomba i spokojny jak zakon mnichów

Witam!

Dzisiaj chciałbym poruszyć kwestie emocji i naszych wewnętrznych odczuć. Skąd się one biorą? Dlaczego każdy odbiera dana sytuacje inaczej emocjonalnie? Czy da się żyć nie wyrażając żadnych emocji?

Opisując istotę samych emocji człowieka będę powoływał się na swoje doświadczenia życiowe związane z odczuwaniem emocji. stąd też tytuł "Wybuchowy jak bomba i spokojny jak zakon mnichów". Czyli potrafię mocno energicznie wyrazić swoje emocje, a w innej podobnej sytuacji już zachować spokój. Czy jest to paranormalne? Może dla niektórych osób może takie się wydawać, jednakże takie połączenie nazywamy Hybrydą, czyli złączeniem rzeczy, które w istocie się wykluczają, są przeciwstawne. W zależności od sytuacji bardziej lub mniej nam bliskiej i ważnej inaczej reagujemy. Od czego to zależy? Emocje pochodzą z naszych myśli, postaw i przekonań, gdy nasz rozum odczyta dana sytuacje jako powiązaną z tym co napisałem wyżej. To automatycznie reaguję. Nie zawsze jesteśmy w stanie to kontrolować np. jesteśmy osobami kulturalnymi, dobrze wychowanymi, ale wydarza się sytuacja dramatyczna albo wręcz przeciwnie euforyczna. My będąc pochłonięci wydarzeniami, które miało miejsce wydajemy z siebie słowa, które dobrze znamy, ale ze względu na własną kulturę ich nie używamy, czyli wulgaryzmy. Gdy już je wypowiemy po chwili dociera do nas co złego zrobiliśmy. Choć w podświadomości wiemy, że te słowa są złe to pod wpływem emocji i tak one z nas wychodzą. Też dobrym przykładem obrazującym istotę emocji jest kłótnia z drugim człowiekiem być może bliskim. W głębi serca mamy gdzieś uchowany pogląd na jego temat, który nikomu nie zdradziliśmy i też nigdy byśmy mu nie powiedzieli przynajmniej ze względów naszej kultury osobistej. Jednakże to pod wpływem emocji, ta myśl przemyka nam przez gardło i wypowiadamy słowa, które mogą poważnie zranić druga osobę i wywołać u niej poważne negatywne emocje. Co już raz się powiedziało nie zostanie wycofane.

https://www.youtube.com/watch?v=Bm73MSNeRds
Ten utwór pokazuję kontrast między snem a koszmarem, czyli analogicznie miedzy dobrem a złem, między pozytywnymi emocjami a negatywnymi.

"Szczerze? Ch*j mnie obchodzi, czy się przyjmie płyta,
bo pisałem to, co czułem,
nie to, co chciałbyś, bym pisał.
Uwięziona jaskółka za życia.
Daj jej wzlecieć na połamanych skrzydłach od wiatru.
Nie mam dłoni, tato, by poznać swój świat tu"~Rover

Czytając pewnie zachodzisz sobie w głowę, że przecież ja mam takie myśli na temat drugiego człowieka co opisałeś i wiele razy z nim się kłóciłem i mu tego nie powiedziałem. Albo jestem kulturalną osobą nigdy nie przeklinam nawet jak mi nie idzie, bądź coś bardzo złego lub dobrego wydarzyło się, a i tak pod wpływem emocji potrafiłem się zahamować. Tu właśnie przechodzimy do kolejnej kwestii związanej z emocjami. Nie można ich wrzucić do jednego worka i powiedzieć, że każdy człowiek zareaguję tak samo na dana sytuacje. Jeden może zareagować śmiechem a drugi płaczem. Ta jedna osoba mogła okazać się niedojrzałą w stosunku do danej sytuacji, a druga jest strasznie wrażliwą osobą i małe rzeczy wywołują u niej łzy. Do czego zmierzam , pewnie zapytasz? 

Do pewnego problemu do którego nie podchodzimy odpowiednio. Oczywiście nie chcę kategoryzować ludzi, być może moi czytelnicy nie są takimi osobami jakich zaraz opiszę, jednakże jest to istotne.Tym problemem jest ocenianie drugiego człowieka na podstawie jego zachowań. Jak wspominałem już każdy człowiek inaczej reaguję na daną sytuacje. Raz może być "wybuchowy jak bomba" a za drugim już "spokojny jak zakon mnichów". Bądź odwrotnie. O takich osobach powstałe pewne staropolskie powiedzenie: "Cicha woda brzegi rwie". Lecz czy to prawda? Czy jednak ta osoba cały czas taka była, lecz nie została tak zaobserwowana przez drugą osobę?  Bardziej skłonny jestem do drugiego rozwiązanie, każdy człowiek tak jak ja może być hybrydą charakterów, złożony z dwóch osobowości. Działających tak jak podpowiada podświadomość tzn. tu należy zachować się tak, a gdzie indziej inaczej itp. itd. Czy my zachowując spokój i opanowanie podczas np. spotkań w szkole ze znajomymi jesteśmy "cichą wodą"? A np. na zawodach sportowych jesteśmy wulgarną bestią , grającą agresywnie. Wtedy "Rwiemy brzegi"? No, a przecież w szkole inaczej się zachowuje, ale czy to oznacza, że w innym miejscu pod wpływem np. adrenaliny (która też jest emocją) zachowamy się tak samo?

Już powoli puentując ten temat, który siedzi mi w głowie od kilku dni, gdyż miałem styczność z emocjami i to tymi negatywnymi, których nie potrafiłem zatrzymać. Pomyślałem właśnie, że w oczach drugiego człowieka moglem sprawić wrażenie choleryka, czy idiotę z niepohamowanymi emocjami. A gdyby ta osoba np. spotkała się z moimi przyjaciółmi czy rodziną nastąpiłaby wymiana poglądów na temat mojej osoby, które są zbieżne od siebie. Też trzeba pamiętać, że nie ma takiej osoby, która w ogóle nie odczuwałaby żadnych emocji. Może je mocno skrywać w sobie i ich nie okazywać publicznie. O takiej osobie mówi się, że jest zamknięta w sobie. Czy taki model postępowania jest słuszny? To temat już  na inny wpis ...

To tyle ode mnie na dzisiaj. Mam nadzieję, że przeczytałeś ten wpis do końca i dał Ci coś do myślenia w związku z emocjami jakie są w drugim człowieku. Inaczej teraz będziesz patrzył na jego reakcje i pochopnie go nie ocenisz. Taką optymistyczna hipotezą kończę tego bloga. Przypominam, że możesz dodać komentarz i napisać co ci się nie podobało, nad czym powinienem pomyśleć, co zmienić. To na pewno przyda mi się w dalszym pisaniu wpisów. A pod koniec tygodnia będzie kolejny wpis.

Dziękuje za odwiedziny! Trzymaj się! Odwiedź mnie jeszcze kiedyś! Miłego dnia Ci życzę drogi czytelniku!

W razie jakichkolwiek pytań to kieruj je na mojego aska 
http://ask.fm/Gruchaaa96






niedziela, 22 listopada 2015

Cogito ergo sum - Myślę, więc jestem

Witam!

Czas na pierwszy post typowo tematyczny na tym blogu. W pierwszym wpisie, przedstawiłem wam swoją osobę i podałem ogólny zarys tego bloga. Dzisiaj przechodzę do realizacji moich założeń taktycznych. 

Po przeczytaniu tytułu tego posta zapewne zastanowiłeś się dlaczego taki tytuł, przecież nic wcześniej nie pisałem o tym, że jest to blog filozoficzny. Rzeczywiście nie jest, więc dlaczego cytuję słowa wielkiego myśliciela Kartezjusza w samym tytule? Otóż chciałem przedstawić problem na który większość z nas nie zwraca uwagi, czyli myśleniu. Zapewne teraz zachodzisz w głowę jak to? dlaczego? Albo wręcz wyśmiewasz mnie, że coś oczywistego uważam za problem. Mamy obecnie XXI wiek, nowe technologie, praca, wyścig za pieniędzmi i karierą. Czy przez ten czas myślimy o takich rzeczach jak dusza, śmierć albo życie po śmierci, znaczenie gwiazd, pochodzenie wszechświata? Czy myślimy o tym co jutro założę do szkoły/pracy? Co zjem na obiad? Czy zdążę na swój ulubiony serial? Gdy chodzimy do szkoły myślimy o tym by mieć dobre oceny, spotkać się z kolegami. Gdy idziemy do pracy myślimy o wynagrodzeniu albo o tym, żeby utrzymać się na stanowisku. Gdy mamy małe dzieci to myślimy o tym co należy kupić, aby dzieci były szczęśliwe, a my w końcu będziemy mieli spokój wewnętrzny. Ale czy wtedy znajdujemy czas na myślenie o innych sprawach wymienionych przeze mnie wyżej? Najprawdopodobniej nie, bo to szkoła , praca , rodzina, czy też rozrywka. Tak mija dzień,tydzień, rok, lata, w końcu całe życie. Warto zastanowić się czy celem życia jest przeżyć życie czy poznać życie? Ale kiedy? Nie mamy czasu tu szkoła później praca, rodzina i tak w kółko. Popadamy nieświadomie w stagnacje zamiast myśleć i dyskutować o celach i wartościach życiowych, zaczynamy interesować się innymi czy to sąsiadami, celebrytami, albo ludźmi , których nawet nie znamy. Żyję nam się z tym dobrze, cały czas do przodu. życie sobie płynie my z nim stagnacji nawet nie odczuwamy, bo u innych zawsze coś się dzieję, w telewizji coś nowego puszczą, w domu znowu czegoś zabraknie, coś się popsuję, coś się zmieni, ktoś nas odwiedzi my kogoś innego. Pewnie zastanawiasz się do czego zmierzam? Albo już zrozumiałeś cel i funkcje mojego tytułu tego posta? Myślenie to szeroko pojęte pojęcie i nawet, jeśli przeczytasz to i stwierdzisz, że jesteś tą osobą wyżej opisaną to możesz stwierdzić, iż jestem jakiś paranormalny, a także powiedzieć mi jak to ja nie myślę? Przecież zanim wykonam jakąkolwiek czynność to myślę dwa razy za nim ją wykonam. Właśnie nie o to chodzi, żeby poznać siebie, świat i drugiego człowieka należy wyjść od zasadniczego pytania: "Czym jest dla mnie życie?". Odpowiesz mi na to pytanie : "Dla mnie życie to siedzenie przed telewizorem, rozmawianie o innych osobach no i praca, żebym mógł ja jak  i cała rodzina za co jeść pić " Czy zastanowisz się dłużej i zaczniesz powątpiewać w to co robiłeś wcześniej? Nie chcę tu negować zdania o pracy i utrzymaniu pracy. Ale czy: "Robię w życiu to co chcę robić?" Czy przed śmiercią powiem: "Zrobiłem wszystko to co mogłem i chciałem robić w życiu. Teraz mogę umierać ".

Życie jest za krótkie, żeby przejmować się tym kto wygra następną edycję "Taniec z Gwiazdami" albo z kim teraz chodzi Doda? Lub dlaczego moja sąsiadka puszcza się na lewo i prawo? Ten czas, który na to wcześniej poświęcałeś/aś spróbuj przeznaczyć nad zastanowieniem się. "Po co żyję?" "Jaki cel jest mojego życia" po pytania dotyczące miejsca na którym mieszkasz czyli świata "Po co i dlaczego on jest?" a cele wszechświata? Po co są gwiazdy? A księżyc dlaczego świeci? Kiedy skończy się świat i w ogóle dlaczego miałby się skończyć? Możliwe, że weźmiesz to za pytania, które zadaję 5-latek ciekawy życia, ale czy ty będziesz potrafił mu chociaż przekazać swoje przemyślenia na ten temat? Czy unikniesz odpowiedzi i będziesz wolał opowiedzieć życiorys jakiegoś celebryty czy sąsiadki?

"Cześć
Wiem która godzina, proszę daj mi chwilę
Chce tylko wiedzieć czy też patrzysz w gwiazdy
I czy patrząc znajdujesz w nich siłę."
Pamiętam taką scenę z Reich'u
Gdy Linda pyta: ,,Jaką częścią wszechświata jestem?''
I wtedy kocham gdy gra Stańko
Wiesz o czym mówię?
Nie wiesz..."~ Rover 

Już powoli reasumując tą moją wypowiedź o myśleniu, ale bardziej takim egzystencjalnym. Pomijając to, że chodzę na uczelnię, uczę się (przynajmniej staram), mam kontakt z rodziną i przyjaciółmi, zaspokajam swoje podstawowe potrzeby niezbędne do życia tzn głód, pragnienie, sen itp To do tego doszło zaspokojenie mojej duszy i ciała poprzez myśleniu i rozważaniu na pytania, które wcześniej już podałem. Nie potrafię na nie w pełni odpowiedzieć,ale dochodzą nowe wnioski, nowe przemyślenia i zauważam rzeczy których jeszcze wczoraj nie zauważałam. Doceniam to co mam i walczę o to co chcę, ale w kontekście zaspokojenia duszy, a nie oczu poprzez zakupienie jakiegoś fajnego ciuchu. Staram się nie oceniać innych, a siebie. Rozliczam się z każdego dnia, bo każdy dzień może być moim ostatnim. Każdego dnia znajduję czas na refleksje najczęściej jest to wieczór. Czasem to wychodzi samo ze mnie, raz zainspiruje mnie księżyc i patrzę na niego. Doceniam to ,że on świeci i zaczynam go odbierać metaforycznie. Podobnie jest z gwiazdami, jak i sama noc mega inspiruje do myślenia. Nie wiem jak wy, ale ja najbardziej to lubię chodzić na spacery wieczorem. Noc określa jak mało rzeczy widzimy gdy jest jasno, a gdy jest ciemniej potrafimy je dostrzec. Chodzi mi o piękno przyrody. Wszystko to co nas otacza. Czy jak idziemy do pracy, do szkoły zwracamy uwagę na drzewa? ptaki? Są to są my przejmujemy się czymś zupełnie innym. Nie dostrzegamy piękna, które nas otacza gdy jest dzień jasno, a gdy mamy taką okazje wyjść wieczorem dostrzegamy coś co widzimy codziennie, ale juz patrząc na to zupełnie inaczej.

"Zimny Księżyc, świeci na mnie i słucha poezji
Nie wymagam by coś gadał byle świecił, Księżyc!"~Tau

To tyle ode mnie na dzisiaj. Pierwotnie miałem napisać posta o wolności jako pojęciu różnie interpretowanym i niekoniecznie dobrze rozumianym. Jednakże ucząc się do wtorkowego kolokwium z "Wstępu do nauki o komunikowaniu" doszedłem do wniosku, że refleksje ogólne na temat życia będą idealnym tematem na sam początek.Nie pytajcie mnie dlaczego i jak na to wpadłem podczas uczenia się ... 
Do refleksji na temat życia i świata będę wracał wielokrotnie, gdyż nowe wnioski nasuwają się każdego następnego dnia.
 
Mam nadzieję, że taka forma moich przemyśleń przypadnie wam do gustu i pomoże wam inaczej spojrzeć na życie i na wszystko inne co nas otacza. Czasem warto się zatrzymać i pomyśleć. "Cogito ergo sum". Dziękuję, że przeczytałeś ten post drogi czytelniku. Życzę ci miłego dnia. Carpe Diem! Cześć

Jeszcze jedno. Mam pytanie do was czy taka forma bloga wam odpowiada? Chodzi mi głównie o wygląd zewnętrzny. No i czy brak jakichkolwiek fotografii w poście zaburza estetykę czytania? Bo nie wiem czy mam szukać i dopasowywać je do treści. 

Jak chcesz zajrzyj też na mojego aska. Chętnie podpowiadam na twoje pytania.  
http://ask.fm/Gruchaaa96

poniedziałek, 16 listopada 2015

Post integracyjny - czyli kim jestem i po co założyłem bloga?

Witam!

Zapewne zachodzicie sobie w głowę kim ja jestem, czemu zacząłem pisać bloga i dlaczego nazywam siebie niepoważną osobą w tytule? Właśnie na te pytania postaram się odpowiedzieć w tym moim debiutanckim wpisie. Serdecznie zapraszam do czytania.

Dla tych co mnie w ogóle nie kojarzą to nazywam się Dobruchowski Arkadiusz wywodzę się z Trzemeszna (miasto leżące niedaleko Gniezna). Obecnie mieszkam w Poznaniu gdzie studiuję dziennikarstwo i komunikacje społeczną na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Zacząłem w tym roku właśnie swoją edukację na szczeblu wyższym po ukończeniu szkoły średniej i zdaniu matury. Interesuję się historią, polityka, muzyką(głównie rap) czy sportem (głównie piłka nożna, lecz nie tylko). Zgodnie ze studiowanym prze ze mnie kierunkiem chciałbym w przyszłości zostać dziennikarzem. Bardzo lubię pisać i potrafię łatwo i szybko sklejać zdania. Jak już zacznę pisać to już ciężko mi skończyć. Najtrudniej jest zebrać się w sobie, aby usiąść i napisać jakiś tekst np. felieton mój ulubiony gatunek dziennikarski, lecz jeśli to już zrobię to nigdy nie żałuję i mile przy tym spędzam czas.

"Pozwól mi pisać bo dla mnie to wszystko co mam" ~Rover

Urodziłem się 7 kwietnia 1996r, więc mam 19 lat trochę mało, aby opowiadać o doświadczeniach życiowych, jednakże na tyle rozumny i myślący, by opowiadać o swoich rozmyśleniach. O tym właśnie będzie ten blog. Dlaczego nazwałem siebie niepoważną osobą? Tematy, które będę poruszał będą dotyczyć rożnych sfer życia. Będą to tematy na tzw. topie o którym wszystkim mówią, ale tez takie bardziej egzystencjalne dotyczące naszego życia, a o którym niewiele osób się zastanawia, bo nie ma czasu. Nazwałem siebie w tytule niepoważnym człowiekiem, gdyż mimo młodego wieku będę wypowiadał się na temat życia, sfery duchowej, znaczenia słów, zjawisk. Dla osoby starszej ode mnie będzie to zjawisko paranormalne. Będzie ona biła się w pierś i wnioskowała, że jest to niepoważne. Tak samo przecież wyrażenie "osoba niepoważna" używamy do osób, które mają odmienny pogląd od nas. Nie wykluczam, że czytając tego bloga możesz się ze mną drogi czytelniku nie zgodzić, a wręcz być oburzony, a może tak być , gdyż będę pisał o aborcji, in vitro czy homoseksualizmie, a takie tematy na pewno się przewiną prędzej czy później, a zdania na te tematy są podzielone.

Pozostały jeszcze dwie kwestie otóż moja ksywka i cel powstania tego bloga.

Grucha- skąd to się wzięło? od czego to się zaczęło?
A zaczęło się to od .... worka. Otóż w przedszkolu miałem worek na tenisówki, a na tym worku widniał ... uśmiechnięty grzybek. Mój mało inteligentny kolega o ksywce "Gruby" stwierdził, że jest to Gruszka i z tego przerodziła się Grucha, która to ksywkę posiadam do dzisiaj. Dziwne nieprawdaż?

Na koniec jeszcze kwestia po co założyłem tego bloga? Ten blog to będzie przede wszystkim dla mnie motywacja do pisania tekstów, które będą powstawały regularnie min. raz w tygodniu na weekend. Chyba, że będę miał wenę to będzie ich więcej, ale raczej taka możliwość może być tylko w weekendy. W tygodniu mam natłok zajęć na uczelni, więc będzie to ciężkie do realizacji. Oprócz regularności ten blog ma pomóc mi rozwijać się.Studia pokazują mi, że rozwinąć się mogę na studiach, ale muszę to robić sam, a uczelnia może mi, ale nie musi w tym pomóc.Dla tego uznałem, że blog będzie odpowiednim czynnikiem na sam początek mojego rozwoju dziennikarskiego. Jeśli chodzi o jakieś cele typu sława czy pieniądze to niekoniecznie. Nie zamierzam tego bloga promować. Uważam, że jeśli coś jest dobre to samo się wybiję. Nie będę umieszczał go na facebooku. Na asku dam w opisie i może raz wspomnę, bo akurat tam są ludzie, którzy lubią czytać moje odpowiedzi na pytania, a ostatnio mało mam pytań, więc niech to będzie jakaś tam rehabilitacja. 

Oczywiście, jeśli tobie drogi czytelniku spodoba się mój blog to proszę cię, napisz w komentarzu co ci się podoba, jeśli uważasz, że znajomym może się to spodobać to pokaż znajomym, jeśli tylko chcesz. Bo ja do niczego nie zmuszam, bo może wolisz zostawić moje teksty tylko dla siebie. Nie będę wnikał. Rób co chcesz droga wolna czytelniku.

To tyle na dzisiaj. Mam nadzieję , że ktoś się znajdzie i przeczyta ten wpis. Dla tych co przeczytali, życzę miłego dnia i do zobaczenia wkrótce. Trzymajcie się. Cześć!

Możecie też zajrzeć na aska i tam zadać mi jakieś ciekawe pytanie, Z chęcią na nie odpowiem.