piątek, 6 maja 2016

Kruche ciastka

"Nienawidzę brudu na ulicach i bezdomnych
Którzy wyciągają ręce do mnie
Nie obchodzi mnie to, co przeżywasz
Nie dotykaj mnie i grzecznie proszę: "weź się odczep!"
Nie chce ci się tyrać to sorry, nie moje story
To twój problem jeśli zdechniesz w norze
Odbijaj i mnie nie obwiniaj potworze bo to ty dzisiaj psujesz mi klimat"~Zeus
Witam!

 Dzisiaj nadszedł ten moment, że pojawia się wpis o tematyce społecznej, a bardziej problemu społecznego. Jak i rozumowania go na kilka sposobów. Na te, które widać na pierwszy rzut oka i na takie nad którymi należy się zastanowić.

 Zacząłem ten wpis od dość kontrowersyjnego cytatu, gdy nie zna się całości tekstu. Jednak, gdy przypatrzymy się bliżej tym słowom i przez chwilę pomyślimy. To taki typ człowieka opisany przez Zeusa jest często spotykany na ulicach. Tylko czy czasem to nie jest opis nas samych? Na początku zapewne zaprzeczysz tak samo jak ja "Gdzie tam, ja taki nie jestem". Jednakże pomyśl ile razy przeszedłeś obojętnie obok osób potrzebujących pomocy. Ile razy nawet nie spojrzałeś w ich stronę bo "psuł Ci klimat" dzisiejszego wesołego dnia? 

 Nie chcę tu wychodzić na oskarżyciela kogokolwiek, bo tak naprawdę to dotyczy także mojej osoby. Staram się pomagać, ale rzadko to robię z własnej inicjatywy. Nie podejdę do osoby i nie spytam się jej: "Czy nie jest Ci zimno?" albo "Czy nie chciałbyś może czegoś zjeść?". Tylko reaguję wtedy gdy ta osoba podejdzie i z łzami w oczach mnie prosi o coś do jedzenia czy coś ciepłego do picia czy na bilet na tramwaj. Dopiero w takiej sytuacji kruszę się jak ciasteczko, żeby tylko pomóc tej osobie, bo mi się jej żal zrobiło. Zaczynam współczuć, a zarazem cieszyć się (nie ukazując tego oczywiście), że ja nie mam takich problemów. W tym momencie wszystkie moje problemy stają się infantylne, gdyż ja mam dom, z czego żyć, co zjeść,pić w co się ubrać. Te osoby tego nie mają. 

 Wiadomo, że każdy człowiek to inna historia. Każdy co innego przeżył, przeszedł w życiu. Lecz wydaję mi się, że nieważne kto jak postępował w życiu powinien dostać drugą szansę. Takimi szansami jest pomoc takim ludziom, gdyż jestem przekonany, że gdyby ktokolwiek z nas ja czy ty drogi czytelniku byłby w podobnej sytuacji to ta osoba by nam pomogła jako pierwsza. Bo wie jak to jest. Tu może jest problem, że my nie wiemy. Mamy swoje życie, innych nas nie obchodzi oczywiście w teorii. Bo najlepiej nam się przecież opowiada o innych ludziach, których nie znamy osobiście np. celebrytów czy chociażby zwykłych przechodniów. Kto tak naprawdę jest wart naszej uwagi (...)

 "Ale Arek, ja pomogłem/-am bezdomnemu, a on mi nie podziękował, obraził mnie i później widziałam jak pił wódkę. Jak mam takim ludziom pomagać?" Tutaj dochodzę do drugiej strony medalu. Coś co nas odtrąca. Pomagamy komuś, a ta osoba gardzi tym i gardzi nami co wtedy? Zastanówmy się, dlaczego ta osoba tak postąpiła. Czy to na pewno oznacza, że nie akceptuję naszej pomocy? Nie jestem psychologiem, ciężko mi sprecyzować swoją myśl. Lecz przez tych ludzi wydaję mi się wychodzi ból, że nie może poradzić sobie sam w życiu tylko ktoś go musi "niańczyć" dosłownie dla niego wkładać do buzi jedzenie jak dziecko, bo sam nie jest w stanie tego zrobić. Ile razy Ty na pytanie "Czy pomóc Ci?" odpowiedziałeś nie? Dlaczego tak robiłeś? Nie potrzebowałeś pomocy? Czy nie chciałeś pomocy? Albo chciałeś po prostu zrobić sam? 

 "Arek po co mam komuś pomagać jak i tak wszyscy umrzemy?" Ta teza zawsze mnie fascynowała i próbowałem się w nią zagłębić. Dlaczego ludzie oddają krew, szpik, narządy jak i tak ta osoba wkrótce umrze? Czy znalazłem na to pytanie odpowiedź? Szczerze? Nie wiem, ale wiem jedno, że pomaganie innym sprawia przyjemność. Ujrzenie uśmiechu na twarzy tej osoby daję poczucie dumy i takiej pewnej świadomości, że właśnie dla takich chwil wato żyć. Może i nie wyglądam na jakiegoś wolontariusza i nie biegam z puszką na pieniądze na cele charytatywne. Tylko zachowuje się tak jak powinien każdy człowiek do drugiego człowieka empatycznie. Nie chcę, żebyś mnie teraz odebrał jak na jakiegoś kandydata na "Mężczyznę roku" albo "Mistera Polonia" , ale spojrzał czasem na innych ludzi z perspektywą, że: "Ja też mogę być kiedyś na jego miejscu, a on na moim".

Spojrzeliśmy już na pomaganie ludziom z kilku perspektyw i powoli można by rzec wpis dobiega końca, a wnioski i przemyślenia własne same się nasuwają. Dlatego swojego wpisu dzisiaj nie podsumuję. Działajcie zgodnie z własnym sumieniem i spójrzcie na ludzi potrzebujących tak jak to byście byli wy.

Na koniec przedstawię wam historię jaka mnie spotkała w autobusie i która natchnęła mnie do napisania tego wpisu.

Wtorek godzina 23:02 podjeżdża 234 wsiadam do autobusu, a tam starsza osoba koło 60, najprawdopodobniej podpita z zaklejonym prawym okiem jakimś duży plastrem ze słuchawkami w uszach. Początkowo staram się go ignorować. Przy hamowaniu autobusu wylądował na niższej części pokładu. Szybko wstał i usiadł, obok swojego kompana. Zaczął przepraszać, mnie jak i Pana obok. Po chwili, uderza się w pierś, podnosi kciuk w górę i woła "szacunek! Szacunek musi być!" ponawia gest i krzyczy "Szacunek dla młodzieży musi być! szacunek młody!" skierował wzrok na mnie. A ja mu odkiwnąłem. Ucieszył się powtarzając swój gest i przemówił "Jak będziesz coś potrzebował młody, to ja Ci pomogę tylko powiedz, mogę Ci nerkę dać, serce oddam jak będzie trzeba" (płaczę) Rozciera łzy: "Szacunek młody! do przodu! Uda się ! Musi się udać!" podaję rękę w moją stronę. Uściskuje jego dłoń. On przemawia "Szacunek to jest to co się liczy! to jest piękne! Młody jak zobaczysz jakiegoś bezdomnego pomóż mu ! Bezdomni też są porządni! (śmiech) Nie tylko skurwiele. Bo ja dla ciebie młody wszystko mogę zrobić tylko powiedz nerkę , serce mogę oddać jak się przyda, twoim dzieciom mogę oddać (...) Ale szacunek Musi być! Uda się! Musi się udać! A jak masz na imię?" - zapytał "Arek"- odpowiedziałem "Arek, Areczku Szacunek! to się ceni! szacunek dla ciebie! Uda się Areczku ! Musi się udać ! Dziękuję! Arek! To jest piękne! nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy (płaczę) Dziękuję! Szacunek! Szacunek Musi być! Zobacz co mam, muzyczka mi tu gra (śmieje się) (..) Uda się! Musi się udać!" Podałem mu dłoń i wysiadłem. Rzekł: "Arek! Szacunek! Szczęść Boże ! Trzymaj się ! Uda się! Musi się udać"   

To tyle ode mnie dzisiaj zostawiam Cię samego/samą z przemyśleniami na ten temat. Jeśli chcesz to podziel się ze mną swoim zdaniem pod tym wpisem albo zadaj mi pytanie na:

CIESZMY SIĘ Z TEGO CO MAMY!
"Nie potrzebuję wiele (wiele, wiele, wiele)
Jeśli mam wokół siebie dobrych ludzi
Nie potrzebuję wiele (wiele, wiele, wiele)
Gdy się mogę obok ciebie budzić
Nie potrzebuję wiele (wiele, wiele, wiele)
Kiedy mam co zjeść i gdy mam dokąd wrócić
Nie potrzebuję wiele. (wiele, wiele, wiele)
I tak mam dużo dziś
Więcej nie zmieni nic "~Zeus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz