niedziela, 21 lutego 2016

Marketingowa miłość

Witam!
 To jest jeden z tych tematów, które bałem się poruszać wcześniej i do końca nie wiem, czy powinienem go poruszać ze względu na swoje doświadczenie w tym temacie i braku statusu "w związku". Jednakże wydaję mi się, że warto się nad tym zastanowić.

  Dlatego też zacznę od początku, od banału: miłość,a co to takiego? Miłość to : "uczucie, typ relacji międzyludzkich, zachowań, postaw. Często jest inspiracją dla dzieł literackich lub malarstwa. Stanowi ważny aspekt psychologii, filozofii i religii, np. w chrześcijaństwie definiowana jest jako "dążenie bytu do dobra", uważana jest za najważniejszą cnotę (1 Kor 13,13) oraz sens życia człowieka"~https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87.  Dlaczego zacząłem od takiego banału? Przecież każdy wie co to jest miłość. Każdy chce ją mieć, czuć ją do innej osoby. Dla wielu jest sensem istnienia. Bez niej życie nie ma sensu. Tylko jest małe zastrzeżenie, które zmusiło mnie do refleksji. Nawet może nie jedno, ale jednym z nich jest m.in marketing, którego użyłem już w tytule. Zapraszam do lektury!

"Młokosy będą pytać jaka w tym sztuka
Że pocałunek stawiam wyżej niż spokój fiuta"~Rover

To może jak już zarzuciłem tym cytatem to zacznę od miłości nie marketingowej, nie tej definicyjnej, a tej co jest wg mnie tylko spełnieniem potrzeb erotycznych. Cytat z którym w 100% utożsamiam się, lecz wiem, że jest mnóstwo osób, które mi zaprzeczą( co mnie osobiście bardzo przeraża). Uczucie, które powszechnie się uważa za najważniejsze staję się w jednym momencie bardzo płytkie. Na potwierdzenie moich słów nie dam przykładów z imion i nazwisk, ale sytuacji o których każdy słyszał, wielu widziało, a inni nawet brali udział. Są to oczywiście imprezy w klubach, jakiś drink, taniec i seks w kibelku. Czy to jest miłość? Stoi Pani przy drodze, podjeżdża Pan płaci za usługę jest to miłość? No nie, w tym wypadku seks to tylko przyjemność. A miłość bez seksu to nadal miłość? Coś tu nie gra, a pojęcie miłości zmienia znaczenie bardzo szybko. Jednakże taka sama sytuacja jest też z pocałunkiem, który może być na tej samej zasadzie traktowany jak seks. Miłość to seks? Miłość to pocałunki? Miłość to prezenty?

Te pytania , które zadałem mają pokazać jak ludzie odbierają miłość i mylą pojęcie z wyrażaniem miłości. A propo wyrażania miłości to też jest ciekawa kwestia do przemyślenia. Gdybym się przeszedł po ulicy i popytał ludzi możliwe, że usłyszałbym tego typu słowa "Miłość wyrażamy poprzez sama obecność z drugą osobą, jesteśmy czuli, poprzez rozmowę, trzymanie się za rękę, patrzenie sobie w oczy" itp. Brzmi mi to fajnie, romantycznie buduję to klimat niesamowitego uczucia dwóch osób, który jest trwały. Liczą się tylko oni, nic po za tym. Coś pięknego, całują się, kochają na  różne sposoby, obdarowują prezentami by sprawić sobie przyjemność na wzajem. To tym bardziej nakręca innych ludzi , np. samotnych, żeby tę miłość poznać. Bo to jest coś niesamowitego, ciężkiego do opisania i najpiękniejsze w życiu. Jednakże nie każdy widzi cały czas ten ideał, piękno. Tylko skupia się na jednostkowym wyrażaniem uczuć. Dam stereotypowy przykład , choć nienawidzę stereotypów, jednak dobrze zobrazuję to co chcę przekazać. Facet skupia się na seksie, chce ulżyć swojej potrzebie seksualnej, a kobieta chce prezenty być obdarowywana. Wtedy inne rzeczy schodzą na drugi plan. Gdy nie ma rzeczy pierwszoplanowej zrealizowanej urok pryska. Są kłótnie, fochy, a zastępstwo drugoplanowymi rzeczami nie oddaję tego samego. Pojawiają się zdania "Ty już mnie nie kochasz" , "To już nie jest to samo co kiedyś". Czy miłość to nadal te piękne rzeczy z definicji? Czy spełnienie potrzeb i zachcianek?

"Złość opadła, jak sukno na jej ramionach
Szkliste oczy, jedwabne włosy, dotyk anioła
Tylko tak umarli wstają z kolan
Bo gdy wracają do domu czeka na nich dziewczyna lub żona"~Rover

14 lutego było "święto" zakochanych i m.in to jak zachowania różnych par i singli zmusiły mnie do refleksji. Czy ktoś z Was zastanawiał się dlaczego ten dzień stał się taki ważny? Bo ja tak i oprócz marketingowego powodu nie widzę innych. Czy widzieliście te wszystkie gadżety w sklepach z czymś czerwonym, serduszka i jakieś inne rzeczy związane z miłością. Ludzie zostali zmanipulowani przez reklamę. Dzięki reklamie firmy na tym "święcie" zarabiają konkretne pieniądze. Kobiety (nie wszystkie) oczekują prezentów, kwiatów i różnych romantycznych rzeczy. Mężczyzna jest manipulowany przez kobietę, bo jak nic nie sprezentuję to będzie oznaczać koniec związku. No i mężczyzna trafia na ten marketing. Historia zakręca koło, firmy zarabiają, kobiety są chwilowo zadowolone, a faceci tracą pieniądze.

Zanim ktoś przyczepi się do tego, że nie mam dziewczyny, a mój ostatni związek miał miejsce prawie 2 lata temu. To chciałbym zwrócić uwagę na jeden fakt, swoją drugą połówkę kochamy tylko raz w roku? Każdy dzień jest dniem zakochanych, jeśli jest się w związku i kocha się tę osobę. Każdy dzień jest pretekstem na romantyczna kolację, wypad do kina na podarowanie bukietu róż, czekoladek, misia itp. Czy ten 14 luty naprawdę jest taki wyjątkowy? Dlaczego to nie może być 13 luty albo 15, albo każda inna data. Uważam, że jeśli ktoś uważa walentynki za ważne święto to nie liczy się dla niego miłość, ale właśnie marketing, pretekst do prezentów, albo chwilowej czułości. Tak samo działają też inne święta, które są nakierowane na chwile czułości dawania prezentów np. Dzień Kobiet. Uważam siebie za romantyczną osobę a przede wszystkim kreatywną. Napisałem piosenkę i zaśpiewałem ja przy kolacji w dniu jej urodzin. Napisałem wiele wierszy, które przedstawiałem jej codziennie jeden. Raz w tygodniu mogłem się z nią spotkać i ten dzień traktowałem jak właśnie walentynki. Każdy dzień spędzony z nią był dla mnie świętem zakochanych. Podobnie jest z innymi świętami np. Dzień Kobiet, które jest wiadome symbolicznym świętem, ale spróbuj tylko prezentu nie kupić. Działa znowu marketing, a czcić kobiety należy cały rok, a nie tylko w ten jeden dzień jak to jest sugerowane poprzez działania marketingowe.

Wypadałoby ten tekst, tę opinię, przemyślenia jakoś podsumować. Wiem jedno, że to co napisałem wzbudzi do refleksji, nie zdziwi mnie oburzenie, albo zaprzeczenie. Jednakże chciałem pokazać w tym pięknym zjawisku jakim jest miłość coś co miłością czasem jest a czasem nie. A może być wielkim problem w związku, a miłość nabiera nowych znaczeń i wymiarów. Może dlatego ciężko ja zdefiniować, albo dlatego nie każdy chcę do niej wracać, albo nie każdy jej przez to potrzebuję. Myślę, że warto się nad tym poważnie zastanowić. Dziękuję za przeczytanie 3 majcie się cześć!

Z tego co widzę to i tak ten post zostanie uznany za opublikowany 21.02 , a nie 26 marca, który jest właściwą datą. Pierwotnie miało to wyjść w lutym, jednak straciłem wenę, pomysł. Jednak jakoś dzisiaj wróciłem do pisania czy będzie to regularne? Oby, taką mam nadzieję. Na koniec, jeśli rzeczywiście ktoś to czyta prosiłbym chociaż o symboliczny komentarz typu "Przeczytałem", gdyż liczby wskazują mi na to, że ktoś to czyta, a żadnego odzewu jeszcze nie miałem.

Tradycyjnie zapraszam na aska tam można mnie popytać na nurtujące was pytania
https://ask.fm/Gruchaaa96

wtorek, 16 lutego 2016

Regularna nieregularność

Witam!

Dzisiaj w tym poście nie poruszę może jakiś nowych przemyśleń, jednakże będą to wyjaśnienia. Nie lubię się tłumaczyć, gdyż to trochę dziecinada, lecz w każdy z nas jest dzieciak jak to pisałem w innym poście. Więc sobie na to wyjątkowo pozwolę.

Według oficjalnej strony mojego bloga wychodzi na to, że to będzie mój pierwszy wpis w tym roku. Jednak kto jest na bieżąco ten wie, że z ostatnim postem miałem pewne problemy i opublikowałem go dopiero w styczniu. Lecz samą pracę nad nim zacząłem w grudniu, dlatego takie niedogodności wystąpiły. Na samym początku powstania tego bloga obiecałem regularny wpis, chociaż jeden w tygodniu. Tematykę mam dowolną , bo piszę o swoich przemyśleniach na różne tematy niekoniecznie poruszane przez inne osoby, a nad którymi warto się zastanowić. Jednak tą regularność zatraciłem postaram się to dzisiaj wyjaśnić.

Dzisiaj mamy wtorek godzinę 11, a ja postanowiłem coś napisać. Dlaczego dzisiaj? Też się nad tym zastanawiam i nasuwa mi się pierwszy wniosek. Czuję się odpowiedzialny za tego bloga, a ja go zostawiłem nieruszonego na dwa miesiące, a jest kilka osób , które zaglądają i czekają z niecierpliwością na przemyślenia. A ja? Nie sądziłem, że nauka może być, aż taką przeszkodą do realizowania innych rzeczy. Brak wolnego czasu. Natłok materiałów, dużo wkuwania, zaliczenie za zaliczeniem, egzamin za egzaminem. Nawet rezygnowałem ze snu, aby lepiej się przygotować. Niekoniecznie wyszło mi to na dobre w przypadku filozofii, gdzie profesor dał łatwe pytania, a ja nawet nie byłem pewny swojego nazwiska. Tak byłem mocno nieskupiony. Sesja dobiega końca. Została mi jedna poprawka z wyżej wymienionego przedmiotu. Po niej będę mógł odpocząć i robić z powrotem to co lubię. 

Przed chwileczką opisałem koniec stycznia i początek lutego, który był dla mnie nawałnicą nauki. A co z końcem grudnia i początkiem stycznia? Tutaj właśnie pojawił się kryzys. Gdyż niby mam pełną dowolność tematów do pisania. A nie miałem o czym napisać. Pustka. Hasłowe tematy przychodziły mi do głowy, ale nie miałem tego poczucia co przy innych wpisach, że muszę o tym pisać. Tak mijały dni, tygodnie, aż przyszła nauka i pokrzyżowała moje plany. Jednak dziś obudziłem się z myślą, że muszę napisać o swoich nieregularnych wpisach i wyjaśnić. Chociażby dla tych trzech osób co odwiedzają bloga regularnie raz w tygodniu.

To tyle ode mnie w tym wpisie nie obawiajcie się o następny. Gdyż mam już pomysł na nowy post i chyba nawet zaraz go zacznę pisać, a udostępnię go jeszcze w tym tygodniu. Przepraszam za brak cytatów w tym poście, jednak nie miałem pomysłu, żeby jakiś dodać. Wydaję mi się, że specjalne szukanie na siłę nie jest tu wskazane.
Miłego dnia!! Trzymajcie się cześć!

Jeśli macie jakieś pytania do mnie to tu macie mojego aska